Oglądałem wczoraj z Kubą film pt. Rocco Invades Poland oraz Seksualny rekord świata 646 i zastanawialiśmy się nad tytułowym pytaniem: Czy Polka może zostać zawodową aktorką porno?
I doszliśmy do wniosku, że nie. Coś takiego jest w Polkach, że się po prostu nie nadają do aktorstwa. Niby są ładniejsze, zgrabniejsze, smuklejsze i piękniejsze od dziewczyn z Francji, Włoch albo Hiszpanii, ale na aktorki do filmów przyrodniczych zupełnie się nie nadają. Polskie produkcje tego typu są albo totalnie nieprofesjonalne i amatorskie, albo przeradzają się w filmy komediowe zatracając tym samym podstawowy walor tego typu produkcji.
Film Rocco Invades Poland (swoją drogą też chyba z 2002 roku…) należy do całej serii w której główny bohater ze swoimi kumplami odwiedza różne ciekawe miejsca. I o ile inne produkcje z tej serii są bardzo profesjonalne i świetnie się je ogląda to akurat ten film zaliczyłbym raczej do komedii a nie do gatunku filmów niemoralnego pokoju. Niby dziewczyny są śliczne, niby sceneria ok, niby wszystko jest ok …a nic nie jest ok. Totalna zgrywa. Chyba nie potrafię oglądać polskich filmów porno, bez zażenowania towarzyszącego patrzeniu na amatorszczyznę albo bez turlania się po dywanie ze śmiechu. Bo jak można zareagować na dialog: ona (z pełną powagą) – Auć, to boli…; on (z zaangażowaniem)- Bellisima… bellisima… albo on: you never do it before? ona (z zaskoczeniem w głosie): it’s big! albo on: More… more… a ona mor, mor?
Drugi film to relacja z próby bicia rekordu w ilości stosunków przez trzy dziewczyny zaangażowane do tego celu chyba przez Pink Press. Jest Polka (Klaudia Figura), Brytyjka i Brazylijka (zarówno wg mnie jak i Kuby najładniejsza z całej trójki). Najśmieszniejsze są tutaj chyba sceny z przedstawiania zawodniczek a potem z wręczania im nagród. Swoją drogą Klaudia Figura ma tutaj przez 80 procent czasu minę znudzonego mopsa – gdzieś czytałem, że podczas seksu myślała o nowych meblach z Ikei… a może ona juz tak ma na stałe?

Może to w ogóle nie jest kwestia polskości tylko polskiego języka. Niektórzy uważają, że po polsku nie da się mówić o seksie, bo albo wyjdzie infantylnie albo wulgarnie albo medycznie. Normalnie podobno się w ogóle nie da. Nie zgadzam się z tą opinią, ale trochę coś na rzeczy jest. Bo głównie nas śmieszyły w filmie Rocco Invades Poland dialogi (po angielsku, hiszpańsku i polsku… w tego typu produkcjach tłumaczenia sa raczej niepotrzebne… chyba). W Seksualnym rekordzie świata 646 też było śmiesznie z tego powodu (zza kadru: Dziadek, zmieniaj prezerwatywy… oraz nieustanne Następny zawodnik!)…
Ale przynajmniej się pośmieliśmy… Ciekawe, że czeskie filmy przyrodnicze nie mają tego ładunku humorystycznego. «Jožin z bažin» nie wychyla się tam zza kadru. Kuba przypomniał mi uwagę, że dla Polaków język czeski jest na tyle zabawny, że nawet słuchając mowy pogrzebowej wygłaszanej przez Czecha w jego ojczystym języku Polacy będą uchchani jak norki. Tyle, że czeskie filmy porno nie są wcale śmieszne. Są normalne. A polskie (albo z Polkami w rolach głównych) wywołują od razu ostry atak głupawki. Przynajmniej u mnie i u Kuby.

[…] Więcej: Moje Liceum – Pamiętnik licealisty