You are currently browsing the daily archive for 21 lutego 2008.

Cała Polska i pół Irlandii zamieszkałej już w większości przez nadwiślańskich Słowian oszalały na punkcie «Jožina z bažin». Wszystkim wokoło podoba się niezwykle Banjo Band a szczególnie to już podoba się Ivan Mládek. Czescy kabareciarze uwiedli Polaków nagraną przed 30 laty piosenką o Józku z podostrawskich bagien. Media oszalały… YouTube dokupuje nowe serwery! Szok w trampkach (czeskich)!…
A dlaczego się podoba? Skąd wiecie, że się podoba? Ano dlatego się podoba, że napisały o «Jožinie z bažin» nadwiślańskie media. Zaczął chyba dziennik Polska The Times (jakoś nie mogę wyjść z podziwu dla finezyjnego uroku tego tytułu… coś w stylu Kubuś The Pooch albo Fizia Langstrump czy inna Pippi Pończoszanka), zaraz podchwycił to Dziennik – Polska Europa Świat (kto im te nazwy wymyśla?), a potem to już się potoczyło od radia po telewizję – od pism naukowych po blogi… No, i mamy dzięki temu prawdziwą jožinomanię. Dlaczego prawdziwą? Bo znów dowiedzieliśmy sie tego z gazet, telewizji i radia. No i od znajomych, przyjaciół, sąsiadów i kuzynek. A skąd oni wszyscy to wiedzą? Ha, przeczytali w gazecie. Albo widzieli w telewizji. Przecież wszyscy chcą być modni i słuchać modnych kawałków. A w gazecie wyraźnie stoi: W tym sezonie najmodniejszy jest «Jožin z bažin». Kropka.
Ciekawe w czyim umyśle wykiełkował pomysł reaktywacji jakiegoś nikomu nieznanego czeskiego kabaretu, który ostatnio występował ćwierć wieku temu i zaimportowanie Ivana Mládka do Polski w glorii twórców wiekopomnego dzieła o bestii mieszkającej na moczarach? Po prostu któryś z internautów wygrzebał gdzieś teledysk nagrany dla czeskiej telewizji z «Jožinem z bažin». Inny potem przetłumaczył tekst na język polski. I wtedy zaczęło się szaleństwo. Tak po prostu, Stało się. A teraz jeszcze będzie płyta zespołu Banjo Band: 17 piosenek, w tym pięć po polsku. Wśród nich ta najbardziej znana – «Jožin z bažin». Czeski piosenkarz i satyryk Ivan Mládek już wykorzystuje nieoczekiwaną (?) popularność, którą przyniósł mu w Polsce internet (???), i specjalnie dla nas przygotował nowy album. Poza tym Ivan Mládek z Banjo Band już występuje przed polską publicznością. Na 21 lutego zaplanowano występ muzyka w Opolu, natomiast w ciągu kolejnych dwóch dni artysta pojawi się w Poznaniu i Warszawie. Ivan Mládek mówi o nowej płycie tak:

Jest to zbiór moich piosenek, po części nagranych po polsku. Myślimy aktualnie także o przygotowaniu albumu dla naszych węgierskich sąsiadów. Jeśli Jožin podoba się w Polsce, to dlaczego miałby nie podobać się na Węgrzech?

Wierzycie w to, że to wszystko tak się stało i już? Ja nie wierzę.

[…] Więcej: Moje Liceum – Pamiętnik licealisty

Na Barbadosie, gdzie urodziła sie Rihanna, dzień 21 lutego został oficjalnie obwołany Dniem Rihanny! Wokalistka, która wczoraj skończyła 20 lat, ma nawet zamiar polecieć na rodzimą wyspę, gdzie przyjmie to wyjątkowe wyróżnienie i zagra urodzinowy koncert dla mieszkańców.
Fajne pomysły na świętowanie mają w tych tropikalnych państewkach… Wszystkiego najlepszego i dużo radości z tego prezentu!

Rihanna nago

[…] Więcej: Moje Liceum – Pamiętnik licealisty

Tak jak obiecałem będzie dziś coś z życia osobistego, ale nie do końca…
Wczoraj wieczorem wybrałem się do mojego przyjaciela Pawła – spotkaliśmy się w szpitalu, bo obaj wieczorem zajrzeliśmy do Andżeliki. Tam nic nowego. Kuba właściwie zamieszkał już na oddziale i dogląda dziewczynę, ona jest wpatrzona w niego jak w obrazek, pielęgniarki też patrzą na Kubę jak urzeczone i chłopak owinął je sobie wokół palca. Prawie idylla… Gdyby nie okoliczności można by było pomyśleć, że to jakiś rajski obrazek. No, ale tak rajsko nie jest. Andżelika czuje się podobno już znośnie, ale bladziutka jest jak ściana i co tu dużo mówić słaba jak kocię – cały czas jedzie na jakichś środkach przeciwbólowych, a mimo to niewiele to pomaga. Przez większą część czasu śpi. To znaczy śpi do popołudnia dopóki Kuba nie przyjdzie do niej ze szkoły, a potem walczy nieskutecznie z sennością. Mój przyjaciel był tam u niej nawet dziś rano, ale nie chciał dziewczyny budzić i tylko jej zostawił liścik. Urocze. Nawet ciecia szpitalnego na stróżówce w szpitalu zwerbował i jak tylko w bramie pojawia się matka albo ojciec dziewczyny to Kuba natychmiast znika u pielęgniarek w gabinecie, gdzie te skaczą wokół niego jakby t jakiś cud był. Kuba rzeczywiście to fajny chłopak, ale nie aż tak. Biedne… nie znały go zanim on zaprzyjaźnił się z Andżeliką.
Na szczęście rodzice Andżeliki pokazują się najwyżej na moment raz dziennie. To już częściej przychodzi jej ciotka, a matka Agnieszki. Ale ona jest w porządku i wczoraj chyba nawet Kubie jakiś obiad przyniosła.
W szpitalu było też kilka dziewczyn z naszej klasy i – uwaga! – przyszła nasza bibliotekarka szkolna Pani Ela czyli oswojona część ciała pedagogicznego naszego liceum. Przyniosła Andżelice czekoladki, ale i tak wiadomo, że czekoladki to spałaszuje Kuba, bo na razie lekarze karmią dziewczynę głównie kroplówką i jakimiś kleikami-kaszkami-ryzikami… Zaglądamy do nich do szpitala codziennie z Pawłem, ale nie chcemy za długo im tam przeszkadzać. Andżelikę na razie bardzo męczą te wizyty… ha, tylko Kuba jej nie męczy, ale to akurat zrozumiałe.
Więc wczoraj z Pawłem poszliśmy jeszcze wieczorem do niego pogadać. Ale obaj jakoś najpierw na rozmowy ochoty nie mieliśmy.Przygnębia nas ta atmosfera szpitala… Obejrzeliśmy za to film Jestem legendą z Willem Smithem i jakoś to nas wojowniczo nastawiło. Film, co tu dużo mówić był głupi. Fabuła streszcza się do tego, że Will Smith jako Robert Neville gra wojskowego naukowca odpornego na tajemniczą zarazę, która zabiła większość ludzi, a pozostałych zamieniła w morderczych i unikających światła słonecznego zombi. Główny bohater od trzech lat mieszka samotnie w opustoszałym i wymarłym Nowym Jorku. Jak większość hollywoodzkich produkcji i ta jest zrealizowana bardzo starannie i profesjonalnie. Ale to wszystko, co można zapisać na plus temu filmowi. Aktorstwo jest przyzwoite (choć w niedawno przeze mnie oglądanym innych filmie z udziałem Willa Smitha zagrał on lepiej samotnego ojca, który postanowił zostać giełdowym maklerem), ale scenariusz – tragicznie płaski i prosty jak konstrukcja cepa.
Jako, ze obecnie znowu rozlega się ten sam krzyk przeciwko chociażby badaniom genetycznym to i w tym filmie zaraza wydostała się z laboratorium poczciwego naukowca o dobrych chęciach. Więc skoro już wiadomo, kto odpowiada za katastrofę i zagładę ludzkości – film przedstawia alternatywne źródło wiedzy. A tym źródłem alternatywnym jest… kto zgadnie? Tak, religia! Brawo.
Przez cały film pojawiają się różne aluzje do religii, a to gdzieś w tle mignie plakat z napisem: Bóg nadal nas kocha!, a to jakiś krzyż, a to coś jeszcze… A potem jest już tylko gorzej: objawienia, proroctwa, brakuje tylko archaniołów ze świetlistymi mieczami… Głos Anny (kobiety, którą główny bohater musi uratować i dla której poświęca swoje życie niczym Jezus) zza ekranu oznajmia nam, że lekarstwo Roberta Neville’a dało ludzkości jeszcze jedna ostatnią szansę i on teraz przechodzi właśnie do legendy. Przesłaniem filmu staje się więc fakt, że wiedza naukowa i rozum są bardzo niebezpieczne. A jedyną sensowną alternatywą jest wiara i religia. Wymowa tego filmu jest zdumiewająco jednoznaczna, a widok kościoła tuż przed końcowymi napisami tak nachalna, że a ż żenująca. O ile filmy Mela Gibsona takie jak Pasja czy Apocalipto nie przeciwstawiały religii i nauki, a jedynie jedną wiarę drugiej, albo brak wiary i wiarę to przeciwstawienie nauki i religii w Jestem legendą jest śmieszne i straszne zarazem. Prostoduszny naukowiec, który stworzył zarazę jest tutaj postacią skrajnie negatywną wbrew własnej woli. I wbrew racjonalnym przesłankom. Ciekaw ilu spośród twórców tego filmu zawdzięcza to, że w ogóle jeszcze żyje właśnie badaniom naukowym, nowoczesnej medycynie i otrzymywanym w laboratoriach lekarstwom. A raczej ilu z nich jeszcze z tego nie skorzystało… bo, że skorzystają – to pewne. Cały ten film to nachalna promocja wiary i religii pokazanej jako wybawienie od nauki, wiedzy i technologii. Znów czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko… Zabobon i przesąd górą!
Zarówno ja, jak i Paweł, stwierdziliśmy, że ten film jest totalnym nieporozumieniem i powinien zostać zaklasyfikowany jako co najwyżej przepłacony tani horror. Ponoć w USA jest taka wytwórnia filmowa, która kręci niskobudżetowe thrillery i horrory o tytułach łudząco podobnych do filmów hollywoodzkich, które są przed premierą szeroko reklamowane w mediach. I wypuszcza je tuż przed wejściem na ekrany kin tych superprodukcji jako płyty DVD. Podobno zapewnia to sprzedaż tych filmów na poziomie ośmio- albo i dziesięciokrotnie wyższej niż takich samych horrorów i thrillerów bez wsparcia marketingowego tego typu.

A tak w ogóle to umówiłem się na dziś wieczór na podwójną randkę: ja z Justyną i Paweł ze swoją Kasią. Na początek idziemy do naszej pizzerii, a potem jeszcze nie wiadomo. Bo to, w zależności od humorów i nastroju, będzie do ustalenia. Zobaczymy na co nasze dziewczyny będą miały ochotę…

[…] Więcej: Moje Liceum – Pamiętnik licealisty

Większość amerykańskich filmów na temat szkolnego życia opowiada historię dzieciaków, które są w szkole nieakceptowane, odrzucane, a nawet dręczone przez rówieśników. W każdej takiej amerykańskiej filmowej szkole istnieje grupa uczennic (albo uczniów – w zależności od tego, czy film jest dla dziewczynek czy dla chłopców), która stanowi idee fixe głównego bohatera lub bohaterki. On lub ona też chce taka być i należeć do uprzywilejowanego grona szkolnych celebrities: pięknych, dobrze się bawiących, bogatych, naj… Tyle, że ta grupa wyśmiewa głównego bohatera takiego filmu, ale on postanawia, że pokaże światu na co go stać. Rozmawiałem dziś o tym nawet z moim przyjacielem Pawłem i on też jest tego zdania, że amerykańskie filmy są albo całkowicie i totalnie nierealistyczne albo polska szkoła jest zupełnie inna. Jakoś nie zauważyłem w szkołach do których chodziłem takiej grupy trzymającej władzę – nie znaczy to, że wszyscy się kochają i jest cudownie. Po prostu szkolne celebrities się olewa. Bo większość osób paradoksalnie uważa, że to obciach pokazywać się w ich towarzystwie. Może to jakaś słabo opisana w mediach właściwość polskiego charakteru narodowego, ale Polacy osoby mające tzw. parcie na szkło traktują z dużą dozą podejrzliwości. I chyba najlepiej widać to w szkołach.
Ponoć nawet Justyna Steczkowska miała z tym kiedyś problem. A i dzisiaj ludzie jej – tak po prostu, najzwyczajniej w świecie – nie lubią. A ona tłumaczy to tym, że to wina jej wyjątkowości. Wyczytałem na niezawodnym Pudelku, że niedawno tak przekonywała o swoich zaletach w rozmowie z Magdą Mołek w TVN Style:

W dzieciństwie Steczkowska była odrzucona i wyszydzana przez rówieśników. Głównie za sprawą tego, że była wyjątkową jednostką, dla której liczył się tylko talent i jego doskonalenie. Kiedyś dzieci przezywały ją Teklą, czyli pająkiem z Pszczółki Mai (tu mogłaby sobie podać rękę ze smerfową Hogatą). Raz nawet została obrzucona przez nie kamieniami!
Opowiadała też o tym, jak nie przyjęto jej do Akademii Muzycznej w Gdańsku, co komisja tłumaczyła tym, że umie już wszystko i niczego więcej nie mogą już jej nauczyć. Podczas rozmowy ciągle wracała do tego, że zdobyła pięć Fryderyków. Mołek chciała zadać inne pytanie, ale Steczkowska uparcie powtarzała: wracając do moich pięciu Fryderyków […]
Nie dziwimy się, że świetnie dogaduje się z Tomkiem Jacykowem – również nie rozumianym w szkole, wyszydzanym przez rówieśników.

A skoro mowa o Tomaszu Jacykowie… Ten ostatnio stwierdził: Stylizowałem 80 procent gwiazd. Tomasz Jacyków uważa też, że najlepiej ubrani w Polsce są Małgorzata Kożuchowska, Oliwer Janiak, Szymon Majewski i Michał Koterski. A zapytany o Dorotę Dodę Rabczewską mówi: Mam szacunek dla tej dupy. To juz wteraz wiem dlaczego większość polskich celebrities wygląda tak żałośnie wieśniacko. Po prostu ich wszystkich stylizuje Tomasz Jacyków! Co do wymienionych trzech pierwszych osób wypowiadał się nie będę, bo raz wyglądają lepiej, a raz gorzej – jak wszyscy ludzie. Natomiast Michał Misiek Koterski zawsze i wszędzie wygląda i zachowuje się jak wioskowy przygłup. On nawet w filmach swojego ojca nie musiał grać idioty. On po prostu jest jak idiota… Ciekawe, jak się wiodło w szkole Koterskiemu, bo o Tomasza Jacykowa wolę nawet nie pytać. Wyraźnie widać, że w swojej klasie musiał robić za błazna.

[…] Więcej: Moje Liceum – Pamiętnik licealisty

Statystyki bloga

  • 3 878 287 wejść od 23 XI 2007 r.

Moje Liceum

Modelki nago!.
 

Moje Liceum - Pamiętnik licealisty

Blog tylko dla osób powyżej 18 lat. Zaraz pójdę zapytać mamy czy mogę przeczytać to, co tutaj przed chwilą napisałem...
 

Modelki nago!.
 

RSS Ostatnie wpisy na blogu Seks w liceum

  • Błąd: kanał prawdopodobnie nie działa. Spróbuj ponownie później.
Luty 2008
Pon W Śr Czw Pt S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
2526272829  

Poprzednie miesiące

Statystyki/Rankingi

Licealista

RSS Dystopia

  • Błąd: kanał prawdopodobnie nie działa. Spróbuj ponownie później.